Apel o pomoc

"Skalecz się żyletką, a ktoś inny zacznie krwawić. Pomóż komuś, a może uratujesz samego siebie." napisała Jodi Picoult w Dziesiątym Kręgu.

O pomaganiu napisano już bardzo wiele. Są poradniki, są nawet szkolenia z tego jak mądrze pomagać, komu i jak bardzo. Niektórzy twierdzą też, że pomagać nie powinno się, bo to degraduje, że trzeba najpierw zając się sobą. I myślę, że oni wszyscy mają trochę racji.

Ale jest jeden niezaprzeczalny fakt. Fakt, który teraz - w dobie koronawirusa widzą wszyscy, bo wszystkich dotyka. Jesteśmy wszyscy połączeni. To, co robisz sobie - robisz innym. To, co dajesz innym, dajesz sobie. My, dzięki Wam, pomagamy już wiele lat. Jesteśmy tylko narzędziem w Waszych rękach. Wiele byśmy sami nie osiągnęli.

Pod naszą bezpośrednią opieką przebywają rozmaite gatunki, z którymi częściej lub rzadziej mogłeś się zetknąć, takie jak wielbłąd, lamy, osły,szopy pracze, krowy, niepełnosprawny żuraw, strusie, jeżozwierze, surykatki, skunksy, łabędź, lisy, ryś, sowy, agamy brodate, węże, stado żółwi, ostronos, ale także popularne świnie, konie, kozy, gołębie i kury. Nie brakuje u nas również psów i kotów.

Teraz, kiedy świat nie wie, co będzie jutro - my również drżymy o nasze zwierzęta. Niechciane, zużyte, nikomu ju nie potrzebne, zbędne, zbyt drogie, by je dalej trzymać, albo zbyt wiekowe, aby chcieć jeszcze wykładać na nie pieniądze. Utrzymywaliśmy je wiele lat z wielu projektów i eventów, które organizowaliśmy dla ludzi, aby edukować i pokazywać wspaniały świat zwierząt. Tak, wspaniały, bo świat uratowanych zwierząt jest równie piękny jak tych, które nigdy dotąd takiej pomocy nie potrzebowały.One nie są gorsze, ani inne. Są częścią tego świata, jak Ty czy ja. Świata, w którym jesteśmy tylko na chwilę, w którym jesteśmy przecież tylko gośćmi.

Ale finansujemy opiekę nad zwierzętami, ich utrzymanie i bieżące konieczne zwierzakom wydatki wyłącznie z darowizn od osób takich, jak Ty. Teraz nie możemy organizować żadnych warsztatów, ani zapraszać ludzi do siebie. Wszystko stanęło w miejscu, a my powoli wpadamy w panikę. Co stanie się z naszymi zwierzakami za kilka dni? Kto przygarnie wielbłąda Jana? Kto weźmie świnie? Czy znajdzie się dom dla skunksów i kóz? O prawie 100 koniach już nie jesteśmy w stanie myśleć. Ale musimy. Bo wpłaty też ustały. Ludzie boją się wychodzić z domu, zaczynają oszczędzać. Świat jakby się zatrzymał. A my, wielka - niewielka fundacja gdzieś na skraju świata, nie mamy żadnych zapasów ani możliwości. Możemy usiąść w pustej stodole, i zacząć płakać. Epidemia nas zaskoczyła. I może okazać się naszym końcem. Końcem dla tych, którym obiecaliśmy raj, aż pójdą za Tęczowy Most.

Wiemy, że teraz sam jesteś przerażony. Rozumiemy, że zwierzęta, dla wielu, schodzą na drugi plan. Ale może akurat mamy to szczęście, że Ty jesteś w tej drugiej grupie, dla której - mimo światowej epidemii i całej paniki z tym związanej - zwierzaki nadal są jakoś ważne i wiesz, że one sobie nie poradzą bez wsparcia nas, ludzi?

Kiedy wszystko się być może skończy nastaną wakacje, czas w którym nie pojedziemy do szkół. Tak naprawdę w marcu wykorzystaliśmy ostatnie zapasy, jedzenia dla zwierząt, często bardzo drogiego - bo i niezwykłe zwierzaki mamy - zaczyna nam już powoi brakować. A nie mamy gdzie zadzwonić, ani do kogo iść. Zresztą, choćbyśmy mieli gdzie iść, to iść dziś nie wolo. Mamy więc tylko Was.

Patrzymy zrozpaczeni w oczy naszych zwierzaków i czujemy się winni. Obiecaliśmy im, że już zawsze będą bezpieczne. One bawią się, brykają i wylegują w pierwszych promieniach wiosennego słońca - jak nie wiedziały, że świat opanowała epidemia. Kiedy zrozumieją, bo przestaną dostawać siano, karmę i opiekę weterynarza, dotrze to do nich. Ale wtedy dla wielu będzie już późno.

Zbieramy więc na 5 miesięcy przetrwania, aż do września, potrzeba nam kilkaset tysięcy. Błagamy, pomóż nam uratować nasze zwierzaki. Może nigdy nie będziemy w stanie Ci się odwdzięczyć, ani nawet nigdy się nie spotkamy. Ale być może, pewnego dnia, wejdziesz na naszą stronę, i zobaczysz zdjęcia starego wielbłąda i powiesz dzieciom lub wnukom - zobacz, to Jan. W czasie wielkiej epidemii pomogłem go uratować i on ciągle żyje. I uśmiechniesz się w sercu do siebie. A ponieważ jesteśmy połączeni, to to wszystko co zrobisz teraz - wróci do Ciebie.